czwartek, 29 sierpnia 2013

"Starym" podręcznikom już podziękujemy

Cześć. ;) Dzisiejszy post postanowiłam zrobić teoretycznie o starych podręcznikach. Część z nas sprzedaje szkolne książki co jest świetnym rozwiązaniem. Sporo osób, a raczej większość może również kupić używane, co też jest bardzo dobre. Ja niestety jestem rocznikiem, który pierwszy miał nową podstawę programową, nowe testy gimnazjalne i ponoć nową maturę! A co za tym wszystkim idzie mogę jedynie sprzedać podręczniki, a na nowy rok szkolny muszę się zaopatrzyć w nieużywane. Przynajmniej będę miała trochę pieniędzy ze "starych" na nowe. ;)


Musiałam się trochę pobawić w gumowanie i liczenie co za ile sprzedać. Czas szybko zleciał, ponieważ robiłam to przy ulubionej muzyce. :)

Tak się zastanawiam tylko czy zrobić `back to school`. Co o tym myślicie? ;>

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Przerwa - RODOS - 18-tka - Mel B

Cześć. ;) Co słychać? Trochę mnie tutaj nie było co? Ale nie martwcie się nie zamierzam rezygnować. To i tak jest mój ogromny sukces, ponieważ zawsze jak zakładałam jakiegoś bloga to pojawiało się na nim max. 5 postów i później go usuwałam, czyli jednak kształtuje się u mnie determinacja i wytrzymałość, do czego dążę i w czym miał mi pomóc poniekąd blog. :D Po tytule pewnie zauważyliście niewielki misz-masz, ale spokojnie to tylko tak wygląda. :) Przynajmniej jest pewna kolejność i mam zamiar się jej trzymać, dzięki czemu dowiecie się co się u mnie po kolei działo. :P

Co do przerwy, to była ona dosyć długa i z tego co mi się wydaje dzisiaj wybiły równe 2 tygodnie od zeszłego postu! Okropne, ale niestety prawdziwe... Trochę się u mnie działo, ale o tym zaraz. :P

Tak, tak RODOS ♥ I wcale mi nie chodzi o wyspę, która należy do Grecji tylko raczej o... ogródki. :D Pewnie spotkaliście się z tą nazwą, a jak nie to wygooglujcie sobie i się wszystkiego dowiecie. :) W każdym razie trochę czasu spędziłam na ogródku mojej koleżanki, gdzie pod wieczór są piękne widoki, a że ja często biorę ze sobą aparat to możecie cieszyć się zdjęciami. :D Oczywiście jakie zdjęcia mogłabym zrobić jak nie takie:


To jeszcze nic w porównaniu do kolejnego, które zobaczycie. To też mi się podoba, ale spójrzcie tylko na to:


Aż sobie ustawiłam jako tło na facebook'u. :D Zakochałam się w tym widoku po prostu. ♥ Chociaż pewnie i tak mi się to zdjęcie znudzi w najbliższym czasie, ale póki co cieszę się, że takie zrobiłam, ponieważ pogoda się niestety popsuła i nie wiadomo kiedy będą jeszcze takie widoki (no i przy okazji gdzie).

Z wtorku na środę bawiłam się na 18-tce na tym samym ogródku, na którym zrobiłam powyższe zdjęcia, ale z tego dnia nie mam fotek, bo pogoda była brzydka, ale też nie brałam aparatu.


No i przyszedł ten moment, żeby napisać o Mel B! Od dłuższego czasu planowałam ćwiczyć, chodzić na rower (codziennie!!!), ale niestety mi nie wyszło wtedy. Nie mówię, że poszłam raz na rower i raz poćwiczyłam, no bo bez przesady, aż tak źle nie było, ale po jakimś czasie kilka czynników wpłynęło na zorganizowanie sobie przerwy, która nie wpłynęła korzystnie na moje plany i tak przerwałam ćwiczenia. Wczoraj natomiast znowu sobie postawiłam cel, żeby ponownie ćwiczyć, tym razem tylko w domu + ewentualne spacery, no i w szkole w-f oraz sks, którego nie mogę się doczekać! ♥ 

Nie wiedziałam do końca jakie by to mogły być ćwiczenia. Czy zwykłe przysiady, brzuszki itp. czy może ćwiczenie "z kimś", że tak to nazwę. Padło na Mel B. Czytałam dużo na forach i masa dziewczyn (nie tylko) bardzo chwali Mel i uważa, że jest ona lepsza niż Ewa. Z drugiej strony Ewa "prowadzi" spokojne ćwiczenia, które są nie dla mnie, ponieważ szybko bym się nimi znudziła. Mel za to wyciska siódme poty i myślałam, że nie podołam wyzwaniu. Nie zrobiłam niektórych ćwiczeń na poszczególne partie ciała, ale i tak dałam radę. Nikt nie powiedział, że wszystko zrobię idealnie za pierwszym razem, dopiero jeden dzień za mną i mam nadzieję, że wytrwam, a efektami będę mogła się z Wami podzielić. ;)


I tutaj ostatnie zdjęcie, które robi u mnie tym razem za tło pulpitu. ;) Tym miłym akcentem kończę dzisiejszego posta. Pozdrawiam i do następnego. :)

Macie jakieś plany na ten tydzień? Może też ćwiczycie? Z chęcią przeczytam w komentarzu. ♥

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Drugie urodziny bloga Błahostki kosmetyczne :)

Cześć kochani, a raczej kochane, ponieważ przychodzę do Was z informacją o drugich urodzinach tego oto bloga:


Nagroda jest bardzo fajna i dlatego sama skusiłam się wziąć udział, bo może los się do mnie uśmiechnie i wygram. :) No albo do Ciebie się uśmiechnie i Ty wygrasz. Wszystkie mamy jednakowe szanse, tak więc zapraszam do zaglądnięcia na tego bloga. :)


Pozdrawiam, a w najbliższym czasie pojawi się nowy post. :) Buziaki. :*

PS. Dorzucam małe sprostowanie, bo niektórzy myślą, że to są urodziny mojego bloga, a urodziny obchodzi blog, do którego macie linka wyżej. Bardzo możliwe, że ja źle napisałam, za niejasności przepraszam. :)

piątek, 9 sierpnia 2013

Wypad do parku

Cześć. :) Przedwczoraj umówiłam się z moją koleżanką i jej chłopakiem na sesję zdjęciową, oczywiście miałam robić za fotografa, a efekty naszej pracy może zobaczycie w następnym poście, ale nie obiecuję, ponieważ nie wiem czy uzyskam jakąkolwiek zgodne na upublicznianie ich wspólnych zdjęć. :)

Temperatura na dworze robi swoje... Kompletnie nic się nie chce robić. W cieniu dochodzi do ponad 35 stopni, a w słońcu to już nawet nie mówię, bo to istna sauna. Całe szczęście dzisiaj się trochę ochłodziło z rana, ale nadal jest duszno. W sumie nie narzekam, bo wolę takie ciepełko niż ujemne temperatury i grube swetry i kurtki. Na dodatek zimą najgorsze jest to, że ubierasz się mega grubo, bo na dworze okropnie zimno a wchodzisz do szkoły, w której panuje taka temperatura, że można by było chodzić w rybaczkach i koszulce z krótkim rękawkiem. No, ale już nie mówię o zimie, trzeba cieszyć się latem. :D

A tutaj parę moich wypocin właśnie ze środy, bo nie mogłam tylko "modelom" robić zdjęć przecież. :)






Wczoraj jak weszłam na balkon po prostu padłam jak zobaczyłam ten widok. Tak ładnie słońce zachodziło, że znowu chwyciłam za aparat i pstryknęłam fotkę i udało mi się chyba zrobić lepsze zdjęcie niż tamte wcześniejsze. Co sądzicie? Które lepsze, to wyżej czy któreś z pierwszego sierpniowego postu? ;>

No i to by było na tyle. O ile dobrze pójdzie jeszcze dzisiaj wyjdę, ale nic nie jest pewne. Tak więc do następnego. :)

PS. Chyba zbliża się burza, więc wyjście jest pod dużym znakiem zapytania. A jak Wam lecą wakacje? Jakieś plany na ostatnie tygodnie sierpnia? ;>

PS 2. Biorę udział w konkursie, w którym można wygrać czapkę Beanie! ♥ Fajnie by było gdyby mi się poszczęściło. :D




Oraz w jeszcze jednym - na promowanie bloga. ;)
Tutaj macie linki do blogów dziewczyn, które to zorganizowały:

***

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rowerowy trip! ;)

Cześć kochani! Wczoraj pojechałam do wspomnianego przeze mnie Parku Śląskiego (WPKiW) na rower. ;) Już w sobotę wybrałam się na taką przejażdżkę i muszę przyznać, że dobrze to na mnie działa. Jak wiadomo sport to idealny sposób na stres i poprawę humoru oraz ogólnego samopoczucia. ;) Mam pewien plan ćwiczeniowy, który mam zamiar zrealizować, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Będę się bardzo starać i nie mam zamiaru się poddawać, okaże się ostatniego sierpnia albo ewentualnie 1 września, bo to niedziela, czyli tak akurat. :) Muszę przyznać, że nogi mnie bolą, a byłam tylko dwa razy - w sobotę ponad godzinę, a wczoraj 1h i 40 minut. ;) Jestem z siebie zadowolona, ale dzisiaj trochę więcej sobie pojeżdżę. ;) Kiedy tak sobie jeździłam w sobotę wręcz się zdenerwowałam, bo pojechałam pod wieczór kiedy słońce już zachodziło i były tak piękne widoki, że zaczęłam żałować, że nie wzięłam aparatu, ale już wczoraj nie popełniłam tego błędu chociaż już nie było tak ładnie jak dzień wcześniej, ale i tak zrobiłam parę zdjęć. ;)


To jest widok na Staw Hutnik, który jest naprawdę ładny i kiedy zaświeci słoneczko, jeszcze takie zachodzące, to można tak na niego patrzeć i patrzeć i podziwiać uroki przyrody. ;) Ale długo nie stałam przy nim, bo jakby nie patrzeć poszłam na rower. :D Pojechałam dalej, trochę się zmachałam, bo pod górkę musiałam wjechać, ale potem już na spokojnie. ;) Kiedy już powoli wracałam do domu zrobiłam w sumie dwa podobne zdjęcia, ale oba wstawię, ponieważ mi się podobają i mają w sobie coś takiego trochę magicznego. :D



Mogłoby się wydawać, że są one takie same tylko obrobiłam je i zmieniłam kolory, otóż nie. Widać różnicę między nimi i właśnie fajnie, że udało mi się zrobić dwa podobne zdjęcia w innych odcieniach, chociaż są dosyć ciemne.

W tym samym miejscu, ale chwilę później leciała paralotnia i również musiałam zrobić zdjęcie, bo rzadko kiedy mam możliwość ujęcia na zdjęciu powietrznych obiektów. XD


Hmmm... w sumie fajna sprawa tak polatać nad parkiem czy miastem, ale ja chyba bym się za bardzo bała, chociaż nigdy nie wiadomo i może kiedyś polecę. :)

Zaraz lecę poćwiczyć trochę, a potem na rower, tak więc miłego popołudnia i wieczoru. ;)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Słonecznie. ;)

Cześć. ;) Dzisiejszy dzień był i w sumie nadal jest lepszy niż wczorajszy, ponieważ od rana świeciło słońce. ;) Wczoraj też go trochę było, ale tylko do ok. 15. :P Dzisiejszy dzień jest pierwszym dniem, kiedy trochę zaczęłam realizować swój plan, chociaż lenistwo, które zagościło u mnie już na początku lipca zostało do teraz, ale wygoniłam je wystarczająco dobrze, żeby móc od jutra pełną parą robić to co chcę. Moje poranne wstawanie jak na razie dobrze mi wychodzi, chociaż w ciągu dnia nie powinnam się kłaść, żeby tylko poleżeć, bo kończy się to spaniem... Późnym popołudniem zaczęłam trochę sprzątać i zrobiłam sobie powiedzmy obiadokolację, bo byłam sama w domu. Na talerzu znalazły się ziemniaczki, jajko sadzone i w miseczce surówka z kapusty.


Oczywiście co ja bym mogła innego zjeść jak jestem sama. Jajko i ziemniaki to mój stały zestaw. :D

Chwilę przed zrobieniem sobie jedzenia poszłam na balkon i akurat zachodziło słońce. Niestety nie jest to taki piękny widok jak nad morzem jeśli się mieszka w mieście i wszędzie są jakieś kamienice i drzewa. Właśnie... drzewa. Dawniej na mojej ulicy rosło więcej drzew, ale niestety już ich nie ma, a szkoda bo przynajmniej nie było tak nudno. Teraz kawałek od mojego domu rośnie sobie jedno wysokie drzewko, no i ono dzisiaj było tak pięknie oświetlone przez słońce, że po prostu nie mogłam nie zrobić mu zdjęcia. :) Kiedy tak patrzałam, pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy to safari. Zresztą sami zobaczcie.



Może nie są to nie wiadomo jakie zdjęcia. Według mnie są trochę za bardzo prześwietlone, ale i tak mi się podobają. Pewnie innym razem uda  mi się zrobić inne, kto wie może nawet lepsze. :) Poza tymi zdjęciami udało mi się pstryknąć fotkę kwiatkom, które są wysoko zawieszone i sama się zdziwiłam, że ręka mi się za bardzo nie chwiała i złapałam ostrość. :)


Uwielbiam robić zdjęcia pąkom kwiatów. Mają one w sobie coś co mnie urzeka. Owszem normalnym kwiatom też lubię robić zdjęcia, zresztą nie kryję się z tym, że zdjęcia makro to zdecydowanie mój świat. Zdjęcie, które macie wyżej trafia do "szufladki" z moimi ulubionymi fotkami. :)

I na sam koniec piosenka, która jest dla mnie tak piękna, że mogłabym jej ciągle słuchać... Jest po prostu przecudowna i gdy ją usłyszałam, od razu sobie zapisałam, a teraz gdziekolwiek bym jej słuchała, wystarczy że zamknę oczy i świat nie istnieje. Głos piosenkarki i tekst po prostu mnie zaczarował. ♥

"In the arms of angel
fly away from here
from this dark cold hotel room
and the endlessness that you fear
you are pulled from the wreckage
of your silent reverie
you're in the arms of the angel
may you find some comfort here."


Jeśli ktoś byłby ciekawy, to jest to film "City of Angels" czyli "Miasto Aniołów. ;) Nie pamiętam już czy oglądałam ten film, ale chyba w najbliższym czasie to zrobię i najwyżej drugi raz zobaczę. :)

No i tym miłym akcentem żegnam się z Wami i do następnego. ;)

wtorek, 30 lipca 2013

Kolacja.

No i witam już drugi raz w tym dniu! ;) Rodziców nie było wcześniej w domu, więc postanowiłam sobie zrobić kanapki i zjeść, bo byłam głodna, no i tak jakoś wyszło, że zrobiłam parę zdjęć i stwierdziłam, że jak już mam te zdjęcia to napiszę post. :) A na sam koniec dorzucę coś jeszcze związanego z jedzeniem, aczkolwiek nie tym dzisiejszym.


Zrobiłam sobie herbatkę. W tak ciepłe dni jakie były ostatnio to herbata u mnie odpada, chyba, że z kilkoma kostkami lodu. :D Zazwyczaj piję colę albo wodę (z lodówki), jeśli mam gdzieś pod ręką, ale dzisiaj jak już wcześniej pisałam, jest dosyć chłodno i herbata jest dobrym rozwiązaniem, ale i tak wrzuciłam dwie kostki lodu, żeby ją trochę ostudzić (nie chciało mi się czekać :P).


Jak ja dawno nie robiłam sobie takich kanapek... Zazwyczaj z rodzicami jemy coś w stylu obiadokolacji, a na śniadanie nigdy sobie nie robię kanapek, chyba że mi się bardzo zachce. W każdym razie na kolację zrobiłam sobie dwie kanapki z serkiem - takim twarożkiem i rzodkiewką , dwie z szynką i jedną z serem + dodatki, czyt. ogóras ♥ ketchup i majonez. Jak ja uwielbiam ogórki, mogłabym je jeść i jeść i jeść i tak bez końca. Obojętnie jakie, zielone, kiszone, konserwowe, wszystkie są pyszne. :)

No i tak sobie jadłam aż zjadłam (ambitne, nie powiem... :D), wypiłam do końca herbatę i przypomniałam sobie, że jakiś czas temu jak byłam ze znajomymi w parku to poszliśmy do LIDLA (a jak, w lidlu są najlepsze rzeczy i lody za 1 zł :D) po uwaga... Bagietkę z masłem czosnkowym! Niestety, ale nie były one już ciepłe, chociaż smakowały i tak wyśmienicie i jeszcze nie raz po takową pójdę. :D


Całe szczęście, że miałam wtedy przy sobie aparat i mogłam porobić zdjęcia, bo jak widać przydały się. Poza tym muszę przyznać, że taką bagietkę można samemu zrobić w domu i nie trzeba się wybierać specjalnie do lidla czy innego sklepu, żeby ją kupić. Wystarczy zwykła bagietka, którą kupicie w piekarni i masło czosnkowe, które również łatwo można zrobić w domu. Jak poszukacie w Internecie "przepisu" na taką bagietkę to na pewno sobie poradzicie, a można się pojeść, naprawdę. :)

Zanim to dodam pewnie będzie przed 21, więc za dużo już dzisiaj nie zrobię. Pooglądam filmiki na YT i położę się w końcu wcześniej spać. Przydałoby się, żeby rano móc w miarę wcześnie wstać i zrobić w ostatni dzień lipca coś pożytecznego a od 1 sierpnia zacząć realizować plan, który nie jest jeszcze w pełni dopracowany i nie zamierzam go Wam w najbliższym czasie zdradzać. :P

Tak więc do następnego! ;)

Szalony kierowca.

Cześć. :) Na samym początku chciałabym Was bardzo gorąco zaprosić na bloga Ally, na którym aktualnie rozpoczął się konkurs. Warto wziąć udział, nawet ja to zrobiłam, a nigdy nie bawiłam się w tego typu rzeczy. Więcej informacji znajdziecie pod tym linkiem:


Ogólnie rzecz biorąc za dużo się nie działo, ale w sobotę, kiedy musiałam pójść odebrać rower, na przejściu dla pieszych zostałam prawie potrącona. Tak, brawo ja! :D A raczej brawo dla pana kierowcy (taksówkarz), który nie zna chyba przepisów, bo najzwyczajniej w świecie nie wrzucił migacza i nie oznajmił nikomu, że ma zamiar skręcić. Na dodatek miał do mnie jeszcze pretensje, ale całe szczęście miałam słuchawki w uszach i słyszałam tylko jakiś bełkot. Gdyby chciało mi się wyciągać słuchawki i wdawać w dyskusję z nim to pewnie bym się odezwała i zwróciła mu uwagę. Z racji tego, że chciał pokazać, że jest wyżej postawiony, bo ma auto, podjechał pod moje nogi praktycznie (Na pasach! Karygodne!), więc nie sprawiłoby mi kłopotu odezwanie się, bo był wystarczająco blisko. No, ale nie przeraził mnie ani trochę fakt zbliżającego się do mnie samochodu, więc z uśmiechem, dalej tym samym tempem zeszłam z ulicy i poszłam po rower. Pewnie sobie pomyślicie, że jestem nierozważna, ale ulica i przejście dla pieszych jest dla mnie miejscem gdzie bardzo uważam. Nie jeden raz już zdążyłam tłumaczyć moim znajomym jak się powinno przechodzić i że nie istnieje zasada "Przejście jest dla pieszych i mam prawo na nie wejść kiedy chcę, bo to auto ma uważać i zatrzymać się wtedy kiedy ja przechodzę". Wręcz odwrotnie, ale nie będę Was uczyć jak się powinno przechodzić, bo to i tak nie zmieni niczego. :P

No właśnie, zaczęłam pisać o rowerze. Zaniosłam go do sklepu rowerowego gdzie zostały wymienione niektóre części, które mi były potrzebne do normalnej jazdy. Przede wszystkim siodełko, które jest jak na razie wygodne, ale przetestuję je dopiero na dłuższym wypadzie rowerowym. A co do takiego wypadu... Chciałam zacząć częściej chodzić na rower, ale ostatnie dni były naprawdę gorące i nie byłby to dobry pomysł, a kiedy postanowiłam sobie wczoraj, że dzisiaj pójdę, to nagle na wieczór zaczął tak mocno wiatr wiać, że firany szalały i dzisiaj jest dosyć chłodno, a wcześniej padał deszcz, więc wolę nie wychodzić na rower, bo jeszcze mnie złapie po drodze ulewa a jakoś nie bardzo bym chciała wracać mokra. :P Może jutro się uda, zobaczymy. :)

Tymczasem ja sobie zajadam, a właściwie kończę jeść galaretkę ze śmietaną i kompletnie nie wiem co dzisiaj będę robić, a wakacje uciekają. :P


Coś ostatnio zdjęcia mi nie wychodzą, ale stwierdziłam, że wstawię to co macie wyżej, bo post bez zdjęcia to dla mnie nie post. Oby mi się polepszyło z nimi. :)

Ja się z Wami żegnam, jeszcze raz zapraszam do Ally na konkurs i lecę coś zrobić w końcu. Pa! :)

PS. Nie wierzę w to co widzę, ale mam już ponad 1000 wyświetleń! Może nie jest to jakaś ogromna liczba w porównaniu do innych, ale jak dla mnie jest to wystarczająco, żeby się cieszyć z tego powodu. :D

poniedziałek, 22 lipca 2013

Liebster Blog Award.

Tak jak wczoraj napisałam, dzisiaj wrzucam kolejnego posta. Planowałam go już dodać od kilku dni, ale okazało się, że wspomniany wcześniej "leń wakacyjny" dosyć mocno postawił na swoim i wyszło jak wyszło, ale już nadrabiam. ;)

Jak już po tytule się domyślacie... Zostałam nominowana do "Liebster Blog Award" przez:


Nominacja do L.B.A. otrzymywana jest od innego bloga w ramach uznania za "dobrze wykonywaną pracę". Jest ona przyznawana blogom o mniejszej liczbie obserwujących, dzięki temu daje ona możliwość ich rozpowszechniania.

Po otrzymaniu nominacji należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała. Następnie samemu wymyślić i zadać 11 pytań oraz nominować 11 blogów. Nie wolno nominować bloga, od którego dostało się nominację do L.B.A.

Pytania, które dostałam:
1. Jaką rzecz uważasz za największy do tej pory wynalazek ludzkości?
Zdecydowanie telefon komórkowy. Nie ruszam się bez niego z domu (no chyba, że wyrzucić śmieci albo do sklepu pod domem. :D)
2. Możesz wybrać 3 najważniejsze wartości w Twoim życiu. Na które się zdecydujesz?
Rodzina, która wiąże się z miłością, przyjaźń oraz wykształcenie.
3. Jaki wzór na ubraniach lubisz najbardziej?
Najbardziej podoba mi się motyw kwiatów, w szafie mam trochę pasków (często w sklepie mówię "oo, ale fajne! a niee... ma paski, za dużo pasków." :D) za to wolę gładkie. :)
4. Który klawisz na Twojej klawiaturze jest najsilniej wytarty?
Bez większego namysłu... SPACJA :D
5. Czy łatwiej byłoby Ci wymienić Twoje zalety czy wady?
Chyba jednak wady. :( Chociaż może bardziej 50/50 :)
6. Poznajesz kogoś nowego. Jaki szczegół jego wyglądu najprawdopodobniej najbardziej utkwi Ci w pamięci?
Chyba włosy albo ewentualnie takie typowe szczegóły, np. aparat na zębach, okulary, otyłość i "duża" szczupłość, wzrost itp.
7. Na co wydasz swój pierwszy zarobiony milion?
Jeśli zarobiłam milion to znaczy, że mam już swój własny dom i wypasiony samochód, to może jakiś domek gdzieś za granicą? Gdzieś nad piękną, przezroczystą wodą, gdzie jest cisza i spokój i przede wszystkim ciepło... Tak, istny raj. :)
8. Który zapach sprawia, że się uśmiechasz?
Jest wiele takich zapachów, zaczynając od skoszonej trawy, przechodząc przez zapach letniego deszczu, kończąc na benzynie, ale najbardziej uwielbiam zapach męskich perfum. ♥
9. Przypuśćmy, że wszystko jest możliwe - o zagraniu jakiej postaci w filmie/serialu marzysz?
Głównej postaci w jakimś romansie albo filmie miłosnym dla nastolatków. :D Chociaż komedia też byłaby ciekawa, a przynajmniej zabawna. Nie mam jakiejś konkretnej postaci, w którą chciałabym się wcielić. ;)
10. Którego zwierzęcia nie chcesz za nic w świecie zobaczyć na swej poduszce?
PAJĄKA!! Nigdy, jakiegokolwiek! ; o
11. Jaki kolor zawsze przyciągnie Twój wzrok?
Biały, jeśli chodzi o ubiór człowieka. Taka osoba rzuca się wtedy w oczy, wygląda tak czysto i schludnie i widać, że ma na uwadze swój wygląd, co nie skreśla innych "kolorowych ludzi". :) A jako ogólnie kolor, to chyba czerwony, jest taki mocno nasycony co pozwala mu na wyróżnienie się. :)

A teraz moje pytania. :)
1. Gdybyś mógł/mogła zmienić czasy (epokę) w jakich żyjesz to jakie by to były?
2. Jaka cecha ludzkości najbardziej Cię irytuje?
3. Jaki masz sposób na komary?
4. Czy masz jakieś dziwne przyzwyczajenia?
5. Gdybyś miał/miała możliwość przenieść się do przeszłości albo przyszłości, to którą z tych opcji byś wybrał/wybrała? Uzasadnij.
6. Jakie jest Twoje najlepsze wspomnienie?
7. Jakie jest Twoje najzabawniejsze wspomnienie z dzieciństwa?
8. Czy według Ciebie marzenie i pragnienie to jest to samo? Jeśli nie, uzasadnij.
9. Czego przenigdy byś nie ubrał/ubrała?
10. Czy lubisz się wyróżniać z tłumu? Jak i dlaczego to robisz?
11. Jaki jest Twój największy życiowy cel?

Troszkę było ciężko z wymyśleniem pytań, ale starałam się stworzyć jakieś takie ciekawsze i może troszkę trudniejsze? Nie wiem, ciężko mi to stwierdzić. :P W każdym razie oto lista 11 blogów, które nominuję:

  1. http://ally-alia.blogspot.com/
  2. http://simplybelena.blogspot.com/
  3. http://pauliettefashion.blogspot.com/
  4. http://neversubmission.blogspot.com/
  5. http://soclothe.blogspot.com/
  6. http://maalakota.blogspot.com/
  7. http://mindelsewhereee.blogspot.com/
  8. http://majkasowinska.blogspot.co.uk/
  9. http://gardenofinspirations.blogspot.com/
  10. http://mojanadziejanalepszejutro.blogspot.com/
  11. http://pasympisze.blogspot.com/
Miłej zabawy! ;)

niedziela, 21 lipca 2013

Park Śląski i koncert Terra Bite!

Cześć! Znowu mnie troszkę nie było, ale muszę się przyznać, że złapał mnie "leń wakacyjny", którego próbuję się pozbyć, no i wczoraj w końcu wyszłam z domu. ;) Z moją kumpelą Moniką postanowiłyśmy się przejść do naszego Parku Śląskiego, który każdy zna pod dawną nazwą "Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku", czyli najzwyczajniej w świecie WPKiW. Idąc w stronę parku już z daleka było słychać muzykę, więc postanowiłyśmy sprawdzić co się dzieje i jak się okazało był koncert!

Zespół Terra Bite powstał w marcu 2012 roku w Rudzie Śląskiej. Grają muzykę rockową połączoną z rapem. Podczas konkursu Party Rura, który miał miejsce w tym roku (2013) w Krakowie na 50 zgłoszonych zespołów zajęli drugie miejsce. ;)

Tutaj macie parę fotek z ich wczorajszego koncertu.
 

Oczywiście zespół ten nie był jedynym wykonawcą wczorajszego dnia. Na scenie pojawili się również: Projekt X, Cropla i Mama Selita. Szkoda, że nie wiedziałyśmy wcześniej, że taka impreza będzie miała miejsce i że tak późno przyszłyśmy, ponieważ nie mogłyśmy w pełni posłuchać jak grają, ale mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy miały okazję. ;)


Zaraz jak zeszli ze sceny (po bisie oczywiście) poszłyśmy do Rosarium. Co to takiego? To ogród różany, który przez Hinduskie Towarzystwo Miłośników Róż został umieszczony wśród 35 najpiękniejszych ogrodów różanych świata! Niesamowite! ;) W dzisiejszym poście nie pojawi się dużo zdjęć z tego miejsca, ale kiedyś planuję tam powrócić i to nadrobić, ponieważ warto, a poza tym mam bardzo blisko. ;)


Dwie różyczki, które są chyba lekko przesycone, ale tak czy siak swojego uroku nie tracą. ;)


Tutaj różyczka w stylu vintage. Właśnie... tak jakoś mi wyszło zdjęcie vintage i mnie to bardzo cieszy, bo uwielbiam ten styl, a szczególnie jeśli chodzi o zdjęcia. ;)

I na sam koniec...


Ogólny widok, krajobraz - jak zwał tak zwał - na część Rosarium. Jedyne zdjęcie, które obejmuje coś więcej niż jedną różę. :D

Na dzisiejszy wieczór to prawdopodobnie tyle, ale jutro postaram się coś wrzucić. ;) 

Gorąco polecam fanpage'a zespołu Terra Bite, który macie poniżej oraz zachęcam do odwiedzenia naszego Parku Śląskiego jeśli tam nigdy nie byliście, a będziecie w pobliżu. Jest tam ogromna ilość przepięknych miejsc, a przy okazji możecie natrafić na jakiś ciekawy koncert albo inną imprezę czy zabawę. ;)


A tymczasem, życzę udanego wieczoru i do następnego! :)

czwartek, 11 lipca 2013

Urodziny. ;)

Cześć. Jakiś czas mnie tutaj nie było, ale postanowiłam napisać coś o moich urodzinach, które były we wtorek. Stuknęła mi już 17! :) Muszę przyznać, że dosyć ładnie wygląda ta liczba... Ale ok, przejdę do rzeczy. ;)

Z poniedziałku na wtorek jak zwykle siedziałam dosyć długo przy laptopie, ale postanowiłam, że obejrzę sobie jakiś fajny film, dlatego zeszłam z fejsa i sobie go włączyłam, no ale jak się okazało dostałam w międzyczasie sms'y z życzeniami. Weszłam znowu na fb i w końcu zaczęłam pisać ze znajomymi, aż zrobiło się dosyć późno. Definitywnie wyłączyłam facebook'a i zaczęłam oglądać "The last song", ale o filmach w innym poście. ;) Spałam krótko, ponieważ byłam umówiona z rodzicami, że podjadę do nich do pracy na rowerze, żeby wymienić jakieś tam części. Siedziałam u nich dosyć długo, aż w końcu wyszliśmy i pojechaliśmy do domu, a raczej pod dom, bo poszliśmy od razu do restauracji. ;) Zamówiliśmy sobie dwie pizze po cztery smaki. :D Najlepsze było to, że nie sądziliśmy, że jedna z nich będzie tak piekielnie ostra, że nie da się jej jeść.


Ta po lewej to właśnie ta ostra, a po prawej ze szpinakiem i jajkiem, mniaam... :D Ogólnie pizze są tam wyśmienite, dlatego przy najbliższej okazji może znowu się tam wybiorę, jak nie z rodzicami to zaciągnę tam znajomych. :D


A to właśnie jest papryczka "killer", dzięki której myślałam, że zjadę pod stół. Byliśmy bardzo ciekawi co jest takiego ostrego na tej pizzy, a ja mądra postanowiłam wziąć samą skórkę papryczki i zjeść ją. Na początku nic nie czułam i myślałam, że to nie ona, ale kiedy do końca pogryzłam i połknęłam musiałam jak najszybciej ją czymś popić. Ponoć zrobiłam się cała czerwona, ale co tam, przynajmniej zapamiętam te urodziny na długo. ;)

Co do restauracji i wystroju, jest on typowo włoski. Jak ktoś był kiedyś we Włoszech to wie, a jak nie to niech sobie sprawdzi w internetach. :D Postanowiłam zrobić zdjęcia niektórym przedmiotom, które mnie właśnie urzekły. ;)


Pierwsze zdjęcie to świecznik, chociaż bardziej bym powiedziała, że latarenka. ;) Jak widać nie jest ona taka zwyczajna. Ma z przodu serduszko, przez które bez problemu może się wydostać światło i jest w cudownym czerwonym kolorze, który tam na stole wygląda cudownie. ;) Drugie zdjęcie to coś w stylu doniczki, która jak widać ma pęknięcia, ale to mi się najbardziej w niej podoba. Jest po prostu urocza. ;)

Ok, na dzisiaj to by było chyba na tyle. :) Do następnego. ;)

wtorek, 2 lipca 2013

FlaneLove. ;)

Co z tego, że post zaczynam pisać przed północą jak dodam go dopiero kilka (bądź kilkadziesiąt, kto wie) minut po wybiciu godziny 00:00. Ale do rzeczy. ;)

Dzisiejszy dzień zaczęłam o dziwo wcześnie, ponieważ po 9:00 musiałam lecieć szybko do szkoły, gdyż moja skleroza sprawiła, iż zapomniałam o... parasolu! (pomijając okoliczności) A przy tak kapryśnej pogodzie jaką mamy tego lata wolę mieć go przy sobie i "zabezpieczyć się" niż martwić się, że pewnego dnia wrócę do domu jak mokry szczur. :P Około 11:00 spotkałam się z moim dobrym kumplem z gimnazjum - Dominikiem - i trochę sobie pospacerowaliśmy i pogadaliśmy, od czasu do czasu przecież można. ;) W końcu po 13:00 przyszła po mnie Monika, z którą spędziłam czas praktycznie do samego wieczora. W międzyczasie jak zwykle "zwiedziłyśmy" część naszego miasta i zrobiłyśmy sporo zdjęć - ja przyrodzie, a Monika mnie. ;)

Pierwsze co bym chciała Wam pokazać to mój dzisiejszy strój (fachowo OOTD, ale co ja będę szpanować, że wiem. :D) Z góry mówię nie zajmuje się modą, ubieram to co mi się podoba i w czym czuję się dobrze. ;)


Dzisiejszy dzień nie był ani za ciepły ani za zimny, wg mnie był w sam raz, dlatego ubrałam się tak jak widać wyżej. Pod wieczór zrobiło się trochę chłodniej niż myślałam i odczuwałam lekkie ciarki, ale nie trwało to całe szczęście długo. ;)


Miałam na sobie niebieskie rurki kupione na przecenie w sklepie o dziwnej nazwie, której nigdy nie potrafię wymówić, czyli Tally Weijl, białą bokserkę ze zwykłego sklepu, najzwyklejsze czarne tenisówki również ze zwykłego sklepu oraz flanelową koszulę w czerwoną kratę, którą znalazłam w szafie po (prawdopodobnie) babci. ;) Długo szukałam fajnej koszuli w kratę, która mi się spodoba już na samym początku. Dzięki mojej ciekawości zaczęłam przeszukiwać szafę i tak się na nią natknęłam. Byłam trochę przerażona jej rozmiarami, ale nie minęło dużo czasu, żeby wymyślić jakieś rozwiązanie. Parę razy spotkałam się z pytaniem czy nie ma mi w niej ciepło. Owszem koszula jest dosyć ciepła (jak to flanela) i nie nadaje się na ciepłe/upalne dni, ale w taką pogodę jaka dzisiaj u nas panowała, była - przynajmniej dla mnie - w sam raz. ;)

Zanim z Moniką zabrałyśmy się do zrobienia zdjęć mojego stroju, spacerowałyśmy po parku i moje oczy co chwilę widziały coś wartego sfotografowania. Tak jak w poście "o mnie" wspomniałam, zajmowałam się kiedyś fotografią. Na dzień dzisiejszy praktycznie nie ma na nią miejsca, a raczej nie było, ponieważ tak jak dzisiaj zrobiłam pierwsze zdjęcie tak chęć częstego fotografowania powróciła. ;)


Tak to jest gołąbek! Nie mylicie się ani trochę. ;) Niby banalne, żeby ująć, bo gdzie się tylko nie obrócisz tam są gołębie, ale tak jakoś spokojnie sobie siedział na trawie, że nie mogłam się oprzeć i nie zrobić mu zdjęcia. Co lepsze, jak tylko spojrzycie na jego dziób możecie zobaczyć serce. ;) Bardzo prawdopodobne, że tylko ja to widzę, bo ostatnie czasy mam jakiegoś schiza na widzenie wszędzie serduszek, ale tym razem mam nadzieję, że się nie mylę. :)


Jak już doszłyśmy do naszej ulubionej łąki czy tam polany (jak zwał tak zwał), to po drodze natknęłam się na takiego oto kwiatuszka. ;) Nie trudno było go zauważyć, ponieważ był jedynym w tym miejscu żółtym kwiatkiem, który dosłownie rzucał się w oczy pomimo swoich małych rozmiarów. ;P I znowu włączyłam aparat i zrobiłam kolejne zdjęcie do kolekcji zdjęć "makro", które ubóstwiam. <3

Mogłabym tak dodawać i dodawać te zdjęcia, ale kiedyś trzeba skończyć tego posta. ;) Jutro, a właściwie już dzisiaj znowu się coś pojawi, więc nie pozostaje mi do zrobienia nic innego jak napisać... Do następnego. ;)


poniedziałek, 1 lipca 2013

Zakończenie roku szkolnego. ;)

Tak jak sobie zaplanowałam dodaję posta o zakończeniu roku szkolnego. ;) Chcę trochę opowiedzieć o naprawdę udanym piątku. ;)

W piątek o godz. 8:00 musiałam być już w szkole, ponieważ trzeba było się przygotować i zrobić próbę generalną. Około 9 byłam już ze swoją klasą w sali gdzie wychowawca wręczał nam nasze świadectwa. Nie wnikam czy wszyscy byli z nich zadowoleni, w każdym razie ja na pewno tak. Udało mi się zdobyć świadectwo z paskiem, więc powód do radości był naprawdę ogromny. Uzyskałam najwyższą średnią w klasie jak i w całym moim roczniku, mianowicie 4,79. Mogłoby być lepiej, ale tak chyba zawsze się mówi. Za rok postaram się pewnie bardziej. ;)


Gdy tylko wychowawca nam podziękował i powiedział, że możemy już iść, poleciałam ile sił w moich nogach (a uwierzcie, że mało) do szkolnej auli, żeby móc się przebrać do przedstawienia. W międzyczasie, gdy byłam gotowa niespodziewanie zostałam wywołana na środek i tak jak wszyscy byli ubrani na galowo tak ja na kolorowo w krótkich spodenkach i koszuli w kratę stałam między nimi, żeby Pani Dyrektor mi pogratulowała z powodu otrzymanego paska. Byłam jednocześnie zdziwiona i ucieszona z powodu zaistniałej sytuacji, ale muszę przyznać, że pomimo mojego stroju czułam się bardzo dobrze. :D Przy okazji dodam, że w nagrodę dostałam książkę, z której na pewno będę zadowolona, a szczególnie na moim profilu w szkole. ;) 

Zdjęcie w pełni nie oddaje rozmiarów książki ani jej pełnego wyglądu, ale jeśli ktoś z Was dostał również taką samą nagrodę, może śmiało potwierdzić, że jest ona niesamowicie dużych rozmiarów. Zdążyłam ją już przejrzeć, ale nie czytałam. Mam prawdę mówiąc całe wakacje (ba, całe życie :D), żeby się z nią zapoznać. Lubię tego typu książki (oprócz tych zwykłych do czytania), ponieważ dzięki nim mogę dowiedzieć się jakie ciekawe miejsca (w tym przypadku w Polsce) można odwiedzić i podziwiać. Często spotykam się z opinią ludzi, że w Polsce nie ma ciekawych i ładnych miejsc, że nie mamy co zwiedzać i że za granicą jest zdecydowanie lepiej. Gdy coś takiego słyszę to od razu gotuje się we mnie i mam ochotę walnąć długi wykład na temat tego, że ten ktoś jest totalnie zacofany i nie wie nic o naszym naprawdę pięknym kraju.



Po całej uroczystości w auli postanowiłyśmy z dziewczynami poczekać do 12, ponieważ wtedy nasi kochani - już - absolwenci (niestety...) mieli otrzymać wyniki matur. Poza tym miałyśmy możliwość znów się z nimi zobaczyć. ;) Co lepsze, gdy wybrałam się już do domu, po drodze kolega zapytał czy mam w końcu to świadectwo z paskiem i dzięki niemu przypomniało mi się, że nie zabrałam go ze szkoły! :D Byłam tak przejęta całym dniem, że zapomniałam o najważniejszym, no ale wróciłam się do szkoły i posiedziałam tam  aż do 14. :P

Chyba jeszcze lepszą częścią dnia było późne popołudnie i wieczór, ponieważ byłam na urodzinach jednego z absolwentów. ;) Gustownie było się spóźnić i tak też zrobiłam wraz z naszą koleżanką Karoliną. :D Świetnie się bawiliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy i obżeraliśmy. Tak to chyba było najlepsze, móc spróbować kuchni Szymona. No właśnie, jak już znacie jego imię to warto wspomnieć, że Szymon zajmuje się modą i prowadzi bloga na ten temat. Wg mnie jest w tym naprawdę dobry, ale sami możecie ocenić, ponieważ niżej macie linka do tego właśnie bloga. ;)


Na sam koniec powiem tylko, że o tak późnej godzinie zajadam się czereśniami, które same prosiły się, żeby zrobić im małą sesję zdjęciową. :D Chociaż niektóre z nich były niesforne i nie chciały pozować tak jak miały to znalazła się jedna indywidualistka. :) Myślę, że dzisiaj by to było na tyle, chociaż znając moje poczucie czasu dodam to po północy i w końcu w ciągu jednego dnia pojawią się dwa posty. ;) Zostawiam Was z efektami mojej współpracy z pannami czereśniami. ;)




A u Was jak wyglądało zakończenie? I jak pierwszy wakacyjny weekend?


PS. Mam ogromną ochotę zdradzić Wam coś, ale chyba jeszcze poczekam z tym trochę i dopiero za jakiś czas coś więcej się dowiecie. Mogę tylko powiedzieć, że jest to związane trochę z turystyką i z moim (mam nadzieję) przyszłym zawodem. ;)

środa, 26 czerwca 2013

ONLY ONE DAY! ;)

Nie pisałam parę dni, ale to wyłącznie dlatego, że byłam bardzo zmęczona. Ostatnio tak po prostu mam, przychodzę do domu, niby tylko kładę się, żeby posłuchać muzyki, zamykam oczy i nie wiem kiedy usypiam. Trochę to zaczyna być denerwujące, no ale trudno.

Jutrzejszy dzień będzie trochę zwariowany, ponieważ mam skrócone lekcje i kończę o 12:30. Później mam nadzieję, że znajdę w zakamarkach pokoju jakieś pieniądze, bo na obecną chwilę "hajs się nie zgadza"
i skoczę na miasto na drobne zakupy. ;)

Odnosząc się do tytułu posta to już tylko jeden dzień szkoły i zakończenie. Z jednej strony to się cieszę, bo w końcu będzie można odpocząć, ale z drugiej będę musiała wytrzymać dwa miesiące bez mojej kochanej ekipy z biblioteki, bez sks'u i ogólnie bez szkoły. W zasadzie jak jest rok szkolny to przynajmniej coś się dzieje, a że w wakacje praktycznie nie ruszam się z domu to będę musiała coś wykombinować
i zorganizować sobie odpowiednio czas, żeby się nie zanudzić. Mam parę planów już, ale nie ujawniam niczego, bo nie chcę zapeszać. :P Z czasem zacznę się z Wami dzielić tym czym planuję się zająć, ale wszystko w swoim czasie. ;) Na obecną chwilę muszę dożyć piątku i naszego szkolnego show na zakończenie. <3

No i tak kończę trzeciego posta na moim blogu ;) Dzisiaj bez zdjęcia bo w sumie nie ma co dodawać, ale na pewno będą się tutaj pojawiać. ;)

piątek, 21 czerwca 2013

Coś o mnie. ;)

Przyszedł ten moment, kiedy wypadałoby powiedzieć coś więcej o sobie. ;)
Prawdę mówiąc nie wiem od czego zacząć i jak ująć to co najważniejsze, ale zobaczymy jak to pójdzie.

Zacznę od tego, że mam jeszcze 16 lat, a za 18 dni już 17. Chodzę do pierwszej klasy Technikum Ekonomicznego o profilu turystycznym, a dokładniej "technik obsługi turystycznej". Jestem jedynaczką, chociaż zawsze chciałam mieć rodzeństwo, no ale nie wyszło. :( Nie mam żadnych zwierzątek, ponieważ niedawno zdechła mi świnka morska, którą miałam od 3 klasy podstawówki. Przykre, ale cóż poradzić. Co do zainteresowań to nie ma ich bardzo dużo, łatwiej mi powiedzieć co lubię. Dawniej bardzo interesowałam się fotografią, dzisiaj jest ona nadal w moim życiu, ale w małym stopniu. Z racji tego, że mam bloga to może powróci to trochę do dawnej postaci. Śpiew i taniec. To pierwsze jest cały czas ze mną, że tak powiem, ale niestety nie w takim stopniu w jakim bym chciała. Taniec był ze mną praktycznie od początku podstawówki (zresztą śpiew też), niestety na początku 3 klasy gimnazjum zrezygnowałam z dodatkowych zajęć tanecznych z powodu nieprzyjemnej atmosfery. Teraz, w technikum organizowane są różnego rodzaju przedstawienia i imprezy szkolne, w których zazwyczaj biorę udział i tam mogę się wykazać swoimi umiejętnościami. ;) W szkole jest również sks, na którym zazwyczaj gramy w siatkówkę - sport, który pokochałam odkąd przyszłam właśnie do tej szkoły. W gimnazjum też była siatkówka, ale niestety wyglądała ona zdecydowanie inaczej. Tutaj w końcu nauczyłam się grać w pewnym stopniu. Moje umiejętności nie powalają na kolana, ale po to chodzę na sks, żeby się nauczyć. ;) Mówiąc o sporcie dodam, że uwielbiam rower i rolki. Nie dość, że spędza się czas na świeżym powietrzu, rzeźbi sylwetkę to jeszcze poprawia zdecydowanie samopoczucie. ;) Również uwielbiam spacerować. Mam zamiar zacząć częściej wybierać się sama do parku, który mam praktycznie "za rogiem". Lubię czytać książki. Nie mam aktualnie ulubionej tematyki. Niestety brak czasu, o którym wspominałam (brak zorganizowania) nie pozwalał mi na spokojne przeczytanie jakiejś ciekawej powieści.

Prawdę mówiąc nie bardzo mam pomysł co mogłabym dodać jeszcze o sobie. Z czasem na blogu na pewno wiele rzeczy jeszcze wyjdzie na jaw. :) Tak więc do następnego posta ;) A poniżej moje zdjęcie ;)


wtorek, 18 czerwca 2013

Czas zacząć. ;)

Miałam zacząć ładnie od "cześć" albo "witajcie", ale tak jednak nie zrobię, bo po co oklepana formułka pierwszego wpisu? Po prostu zacznę od najważniejszego, bo przecież nie mogę zanudzić Was już na samym początku. 

W sumie wkradnie się teraz najbardziej popularne pytanie, a mianowicie dlaczego założyłam bloga? Miałam już to dawno zrobić, ale czas mi na to nie pozwalał. Chciałam zacząć robić coś kreatywnego, rozwijać się w jakiś sposób. No tak, ale nadal nie wiecie dlaczego akurat blog, przecież jest wiele innych, może bardziej ciekawych rzeczy do robienia, chociażby uprawianie jakiegoś sportu. No tak, ale jak już wyżej napisałam, brakuje mi czasu, a może... Może to ja nie potrafię sobie go odpowiednio zorganizować? Prawdopodobnie tak jest, ale przecież tak ciężko jest się do tego przyznać. Pewnie już po tych kilku zdaniach myślicie sobie: "W takim razie jak nie ma czasu, to jakim cudem znajdzie go na bloga?".
I to właśnie mogę Wam w jakiś w miarę racjonalny sposób wytłumaczyć. Blog ma mi pomóc stać się bardziej systematyczną, zorganizowaną i sumienną osobą. W moim życiu panuje zazwyczaj zasada, że coś można odłożyć na później i to mam zamiar zmienić, bo tu (na blogu) nie wyobrażam sobie odłożyć posta na jutro, na za tydzień a co gorsze na za miesiąc.

Oczywiście nie chciałabym, żebyście sobie pomyśleli, że zakładam go tylko i wyłącznie w swoim interesie. Zakładam go przede wszystkim dla innych, dla Was, a to że w jakiś sposób będę czerpać korzyści z niego, to tylko mały drobiazg, który może się przydać w dalszym blogowaniu. ;)

W tym poście to chyba na tyle, nie ma sensu, żeby się jeszcze bardziej rozpisywać. Reszta wyjdzie jak to się mówi "w praniu". ;)